Narty skiturowe stają się z roku na rok coraz bardziej popularne. To coś idealnego dla tych którzy szukają w tego typu zabawie czegoś na wskroś innego. W wielu wymiarach… Gdzie przygoda nabiera zupełnie innego znaczenia. Bez przymusu dzielenia tego z innymi. Bez tlumu, który czasem jest nieodłącznym towarzyszem na stoku. W takiej narciarskiej alternatywie zdecydowanie odnajdą się w szczególności tacy, dla których przywyciągowe jeżdżenie staje się zbyt banalne. Wszelki narciarski rozwój jest bowiem murowany. A do tego ta dzikość…

Na dzisiaj trochę praktycznego info na temat tego jak wskoczyć na nartach na trzy całkiem atrakcyjne i stosunkowo proste norweskie górki.

Jak wiadomo sezon na taką aktywność w tym kraju prawie nigdy się nie kończy. Gdzieniegdzie szusować można bezproblemowo nawet w lipcu.

Przed startem warto oczywiście między innymi sprawdzić pogodę. Ze swojej strony jak najbardziej polecam yr.no.

Poza tym o niezbędnym do tego typu zabawy wyposażeniu zapewne każdy wie. Wiadomo że oprócz specjalistycznych nart i odzierzy przydatne bywa chociażby lawinowe ABC czyli sonda, detektor i łopata lawinowa. Nasze bezpieczeństwo jest bowiem najważniejsze. Oprócz tego, że przydatne to bywa oczywiście dla nas i tych co są z nami, wiadomo również jednak, że posiadanie tego może okazać się być bardzo pomocne dla innych. Miejmy nadzieję, że nigdy nie trzeba będzie korzystać… Poza tym w plecaku miejmy kilka niezbędnych drobiazgów, które zawsze powinny znajdować się w plecaku, Jak chociażby niewielka czołówka, podstawowa apteczka, coś energetycznego…

Dodatkowo przydatny może być gadżet, który posiada dzisiaj każdy, czyli telefon. A w nim zainstalowane apki z mapami. Bardzo polecam maps.me z której można korzystać na całym świecie. Również w trybie offline. Oraz z norweskiego podwórka – ut.no Oprócz kwestii orientacji w terenie telefon bywa niezbędny w przypadku konieczności ewentualnego wezwania pomocy. Aplikacja Hjelp 113 to coś co powinien zainstalować każdy! Dla bezpieczeństwa siebie i innych.

W tym kraju możliwości zabawy w narciarstwo skiturowe są wprost nieograniczone. Także jeśli chodzi o porę roku, gdyż sezon trwa praktycznie bez przerwy. W środku lata da się bowiem całkiem fajnie pozjeżdżać.

Na zachętę wybrałem trzy górki.

Galdhøpiggen

Na początek Galdhøpiggen. A więc jedziemy…

W przypadku drogi dojazdowej na parking pod tą właśnie górą nie jest ona bynajmniej najkrótsza. Pokazana trasa jest taką gdzie prawdopodobieństw wystąpienia drogowych komplikacji jest najmniejsze. Przed wyruszeniem w drogę pod tym względem warto upewnić się zaglądając na stronę vegvesen.

Galdhøpiggen wznoszący się na wysokość 2469 m.n.p.m. jest najwyższym szczytem Norwegii, jak również całego Półwyspu Skandynawskiego.

Aby wejść na górę czy to z nartami, czy zwyczajnie zdecydowanie najczęściej odbiera się taką trasę.

Generalnie góra nie stwarza zbytnich trudności. Do zrobienia nawet przez mało wprawionego miłośnika narciarstwa skiturowego.

Praktycznie na samym wierzchołku znajduje się schron Knut Voles Hytte. Nie świadczy on usług noclegowych. W sezonie jednak można zakupić tam coś ciepłego do spożycia. I co ciekawe zabudowania na szczycie sięgają końca XIX wieku. Przez ponad 30 lat znajdowały się tam nawet dwa niewielkie budynki. Jednakże trudne warunki atmosferyczne nie pozwalały im przetwać i obecnie jest tam tylko jeden kamienny schron. Wybudowany w 1975 roku.

Co do szczytu… Jak wiadomo jest najwyższym wzniesieniem tej części Europy. A to dla bardzo wielu wystarczający argument, by się tam pofatygować.

Dodatkowo mieliśmy okazję wchodzić na szczyt dnia 17 maja, a więc wiadomo jednocześnie, że pora roku bliższa pełni lata, niż zimie, to jednakże warunki śnieżne były wprost idealne. Z racji iż wypadało w tym dniu największe święto narodowe ( to już lekko poza głównym tematem), czyli dzień konstytucji nazywany w skrócie przez Norwegów ”syttende mai’. W tym kraju jest on czczony w wyjątkowy sposób. Między innymi miłośnicy gór wchodzą sobie sporą grupą na najwyższe wzniesie w tym kraju. I praktycznie każdy robi to na nartach. Dodatkowo tylko pewna część robi to przy pomocy nart skiturowych. Zdecydowanej większości wystarczą zwyczajne narty telemarkowe. Czyli każdego będzie czekał zjazd z 'wolną piętą „. No ale to przecież Norwegia, a więc kraj gdzie jest to tak w ogóle sport narodowy.

No ale nadszedł czas by zjeżdżać w dół. Podczas podejścia można było całkiem dobrze przyjrzeć się trasie zjazdu, więc nawet dla zbytnio nie wprawionych będzie to raczej luz.

Gautastoppen

Drugi pagórek do którego będę zachęcał w tym wpisie jest znajdująca się regionie Telemark góra Gautastoppen.

Jak sama nazwa wskazuje w regionie tym narodził się wspomniany wyżej styl telemarkowy. Wznosząca się na 1883 m.n.p.m góra to najwyższe wzniesie w południowej części kraju. Potocznie nazywana Gausta.

W tym przypadku trasa dojazdu także pokazana jest z lotniska w okolicach Stavanger. Wybrana droga jest taka gdzie prawdopodobieństwo jej przejezdności jest największe. W przypadku jakichkolwiek nieprzewidzianych okoliczności jak chociażby trudniejsza aura to służby drogowe i tak będą starały uporać się z problemem szybciej niż na innych. Tak naprawdę najkrótsza i jednocześnie najbardziej atrakcyjna ( nie koniecznie najszybsza ) jest nieprzejezdna aż do maja. Oczywiście na bieżąco warunki na drogach sprawdzamy tutaj.

Pokazana na mapie trasa jest drogą okrężną prowadzącą na szczyt. Tak naprawdę można bezproblemowo ją skrócić. Od okolic parkingu znajdującego się w okolicach dolnej stacji kolejki podziemnej prowadzącej na szczyt wystarczy kierować się w górę, mogąc śmiało dostosowywać podejście do własnych możliwości. Gdy staje się ono zbyt strome wystarczy tylko trochę odbijać w bok.

Tak naprawdę dopiero gdy startujemy z okolic parkingu przy podziemnej kolejce trasa podejścia trasa staje się delikatnie bardziej stroma.

Także Gautastoppen to góra, która nie należy do trudnych. Wchodzenie na nią nie jest bynajmniej zbyt problematyczne.

Po dotarciu do górnej stacji większość przybywających uważa Gauste za „zaliczoną”. Poza tym u góry mamy Gaustatoppen Turisthytte (odpowiednik polskiego schroniska) a więc istnieje możliwość zostania na noc. Oczywiście nocleg należy zarezerwować. Tym bardziej, że zbazować na łóżkach może tam tylko 11 osób.

W rzeczywistości do szczytu zostaje jeszcze kilkaset metrów do przejścia naprawdę fajną granią.

Z racji iż grań może przysporzyć kłopotów w dotarciu na szczyt bardzo wielu najzwyczajniej w świecie decyduje się na odpięcie nart.

Oczywiście zjazd z okolic szczytu jest trochę bardziej wymagający niż wcześniej. Dla niektórych tam jednak nie wystarcza i tak by zjazd przypadkiem nie był zbyt banalny powrótną jazdę zaczynają trochę wyżej.

Dysponując wystarczająco dobrym i gdy warunki pogodowe sprzyjają szczyt może być doskonałym miejscem na czill.

Przy okazji można mieć trochę szczęścia i zobaczyć tak rzadkie zjawisko jakim jest Widmo Brockenu.

Gdyby ktoś przypadkiem nie czuł się zbyt pewnie, by mierzyć się ze zjazdem zawsze można spokojnie wrócić do górnej stacji.

A potem pozostał tylko zjazd, który w dobrych warunkach może stać się przecież poezją…

I zjeżdżając do położonego niżej mamy możliwość pobawić się w niezły slalom pośród drzew.

Skåla

I górka numer trzy na dzisiaj czyli Skåla ( czyt. Skola )

Tak jak w przypadku porzednich gór, by dojechać w jej pobliże startujemy z głownego lotniska Stavanger.

Jeśli chodzi o podejście na nartach skiturowych, to najbardziej praktyczną opcją jest pozostawienie samochodu na niewielkim parkingu nad rzeką, w miejscowości Tjugen, kilka kilometrów od Loen.

Dodatkowo w przypadku tejże góry, chociaż nie jest ona wybitnie wysoka, to deniwilacja jest już całkiem spora, bo startuje się praktycznie z poziomu morza.

Skåla to mój osobisty faworyt wśród opisywanych tutaj wierzchołków. Wznosi się na wysokości 1848 m.n.p.m. Na samym wierzchołku znajduje się bardzo charakterystyczna chatka. Znawcy literatury dzieciencej wiedzą, że ta kamienna wieża przypomina zamek trolla-mumii. Została wybudowana jeszcze w XIX w. i pomimo braku bierzącej wody znajduje się tam do dzisiaj.

Jakiś czas temu, tuż poniżej szczytu, w niewielkiej odległości o kultowej chatki wybudowano bazę noclegową o dużo wyższym standardzie.

Od 2002 roku na szczyt organizowany przez tamtejszą gminę jest bieg kończący się na samym wierzchołku. A więc chętnych czeka spore przewyższenie, gdyż miejsce startu znajduje się także w Tiguen, dokładnie na wysokości 28 m.n.p.m. Najlepsi wbiegają na szczyt w niewiele ponad godzinę!

Nam jednak będzie potrzeba ich kilka.

Z racji iż podejście rozpoczyna się całkiem nisko nad poziomem morza, to wybierając się tam po okresie pełnej zimy warto zabrać podejściówki, gdyż pierwsze kroki trzeba będziemy przechodzić bez użycia nart.

A potem cały czas do góry, niekiedy sporymi zakosami.

Przy okazji warto wiedzieć ( takie coś dla wielu zapewne jest oczywistością ), że pomimo możliwości pewnego rodzaju nadrobienia drogi, to może jednak być to zupełnie nie warte.

Idąc jednak lekkim okrążeniem całkiem szybko dostajemy się na dosyć wypłaszczony teren.

I generalnie w porze roku kiedy mamy śnieg to w norweskich górach niezbyt częstym widokiem jest grupa poruszająca się bez nart.

Ponieważ powyższe zdjęcia były robione w nocy z 31go maja na 1wszego czerwca można przekonać się dzięki temu między innymi jak długo trwa sezon narciarski w tym kraju. Oraz chociażby długość dnia o tej porze roku, gdyż zdjęcie poniżej było zrobione po północy.

Jak w przypadku każdej opisywanej tutaj skiturowej wycieczki także w przypadku góry Skåla powrotny zjazd najlepiej wykonać tą samą drogą jaką poruszaliśmy się idąc na szczyt.

I to byłoby tyle.

Ze swojej strony mogę dodać tylko, że skituring w tym kraju jest aktywnością której się nie zapomina i zabawą którą trzeba tutaj spróbować.

Polecam!!!

norgatur

About norgatur

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll Up