Wygląda na to, iż obudziłem się z wiosennej drzemki. Lokum się znalazło i zapowiada się, że tym razem nie będzie to taka nora bez przyszłości. Ucieszyłem tym faktem moje dwie czekające na dobre wieści dziewczyny. Tym bardziej, że ta mniejsza już od dłuższego czasu powtarza w maju z tatusiem Norwegia. Nie mogłem więc zawieść…
Ciśnienie jakby nie było puściło. Wyjąłem „fociaka” i pomimo niezachęcającej dobrym światłem aury uznałem, że nadszedł czas na kilka próbnych ujęć. Majówka przecież.
Przypomniałem sobie także, że wspinanie to czysta, pieprzona radość. Nastawiam się na sezon życia. To jednak jak zwykle wyjdzie w praniu.