Temat skiturów chodziÅ‚ za mnÄ… od dawna. Najwidoczniej w tym przypadku zwlekaÅ‚em z obawy, iż zabawa za bardzo mi siÄ™ spodoba. A potem już nie da siÄ™ spać spokojnie i caÅ‚y czas nachodzić bÄ™dzie ochota by tam wracać…
Chociaż z drugiej strony jest we mnie świadomość pozbycia się wszelakich przygodowych obsesji na rzecz pełnej satysfakcji z bycia tatą. Takie coś ułatwia więc kroczenie ku kolejnej górskiej pasji bez obaw, że przysłoni cały świat. Takiego czegoś mogłem spodziewać się, po rozmowach z niektórymi kumplami. Krytyczni wobec wyciągów, szukający trochę więcej odosobnienia i wolności przy jednoczesnym zmęczeniu jakie lubi się najbardziej. I po spróbowaniu tego typu jazdy już wiedzący, że nic nie może być takie samo.
No dobra, w ten sposób opowiadał mi o narciarstwie skitourowym tylko jeden, może dwóch miłośników górskich sportów. A mi ciągle stawało coś na drodze i nie mogłem zacząć. Wreszcie nadszedł jednak ten moment. Koniec sezonu i wiosna w pełni więc obniżki cenowe pchnęły ku decyzji o rezygnacji z dalszego przeszukiwania internetu. Wstępnie chciałem pośród używanego sprzętu upolować coś dokładnie odpowiadającego moim wymaganiom. Sprzęt kupiłem więc nówkę.
Było to już zeszłej wiosny czyli od prawie roku narty czekały spokojnie na testy. Chociaż tak naprawdę już wtedy sprawdziłem. Po dluuuugiej przerwie jaką miałem za sobą musiałem najpierw przekonać się czy nadal będę umiał zjechać z góry bez upadku. Ostatnimi latami dominował snowboard i pewnie gdyby nie opcja trochę dzikszej jazdy, gdzie wokół może nie być nikogo, raczej nie zrezygnował bym z jednej dechy. Na takowej też się oczywiście da, tylko trzeba ją wcześniej na górę jakoś wtargać. Takie coś także już przerabiałem, również w wydaniu dwuśladowym. Tak więc pomimo, iż skitouring, to dla mnie nowość, narty na nogach już miałem.
A tej zimy plan zakÅ‚adaÅ‚, że powrócÄ™ w góry jakby poważniej. Plan, plan, plan… Å»ycie znów daje lekcje, by o istnieniu czegoÅ› takiego po prostu zapomnieć. Bo plany znów wzięły w Å‚eb. Pozostaje zaakceptować ten fakt i spokojnie iść do przodu.
OdnoÅ›nie celów to jednym z takich które ostatnio dominowaÅ‚y byÅ‚ ten oto blog. Wreszcie chciaÅ‚em zabrać siÄ™ za niego trochÄ™ poważniej. RozpÄ™dzić i pozmieniać cześć drobiazgów. ZresztÄ… już co nieco podziaÅ‚aÅ‚em… Chociaż duża część ingerencji w wyglÄ…d strony jeszcze nie doszÅ‚a by do skutku gdyby nie pomoc kogoÅ› bardziej ogarniÄ™tego w temacie. I co ciekawe kogoÅ› z kim jeszcze nie dane mi byÅ‚o siÄ™ spotkać. Kolejny raz utwierdzam siÄ™ wiÄ™c w przekonaniu, że na ludzi caÅ‚kowicie obcych można po prostu liczyć. Faktem jednakże jest, że spora część spoÅ‚eczeÅ„stwa uważa że na innych trzeba uważać i na pewno nie ufać. Szczególnie poza swoim domem, poza PolskÄ…, gdzie ponoć polak polakowi wilkiem. No cóż ja jestem zdania, że wcale tak nie jest i caÅ‚y czas spotykam na swojej drodze zajebistych ludzi. A Wojciechowi ( współtworzy stronÄ™ http://www.neotravel.pl/ ), który pomógÅ‚ mi w temacie bloga, jestem bardzo wdziÄ™czny. Bez takiej pomocy, na pewno byÅ‚oby mi trudniej, gdyż w tego typu sprawach jestem raczej kiepski. DziÄ™ki wielkie!
A przetestować deski też się wreszcie udało. Schyłek zimy, za oknem już jakby pełnia wiosny, więc ruszam. Dosłownie tydzień wcześniej powróciłem do możliwości kierowania czterech kółek, więc wybrałem wersję solo i jak na pierwszy raz lokalizacja też była w miarę blisko. Trochę jakby z powodu braku odpowiedniego towarzystwa, bo większość znajomych narciarzy bawi się przywyciągowo, a po części też z chęci rozprawienia się z tematem samemu. Trzeba przecież rozpracować sprzęt i nauczyć się techniki poruszania.
I ponownie lampa z nieba zachęciła do skoku na głębsza wodę. Kilkanaście kilosów na pierwszy raz, to mogło być trochę zbyt dużo. Trasa raczej prosta.
W moim przypadku kierunek w stronę którego powinienem zmierzać ułatwiały resztki pozostawionych śladów poprzedników. Tym bardziej, że korzystanie z GPSa w telefonie wiąże się z ryzykiem utraty zasięgu. A pomyśleć, że kiedyś człowiek dawał sobie rady bez tego typu gadżetów. Czasy się zmieniają. Ale myślę że dawną wiedzę dobrze mieć w głowie. Ogólna orientacja się jednak przydaje. Poleganie tylko na nowoczesnych przyrządach może niekiedy wędrówkę utrudnić.
Jutro śmigamy do Polski, więc po raz kolejny z wolnym czasem będzie kiepsko. Ale jakoś wierzę, że po powrocie przynajmniej część pomysłów uda się realizować. Zresztą ten rok zapowiada się całkiem ciekawie. I coś czuję, że tym razem plany będą bardziej owocne.
🙂
Jak zawsze inspirujacy wpis… pozdr z Sandnes 🙂
DziÄ™ki! 🙂 sam siÄ™ czuje jakby zainspirowany, wiÄ™c ciÄ…gle coÅ› odrywa, by zacząć trochÄ™ bardziej aktywnie tutaj dziaÅ‚ać… Pozdrawiam również 🙂