Raczej wielkim zwolennikiem urodzinowych celebracji to chyba nie jestem. Po osiemnastce, którą jak wiadomo trzeba jakoś uczcić, to trafiały się tylko ewentualnie jakieś spontaniczne, nieplanowane balangi. I tyle. Wielkich imprez nie było. A nawet jeśli coś tam, ot tak wypadło, to było pewnie na tyle dobrze, że niewiele się pamięta.

Dzisiaj fejs o wszystkim przypomina. Zresztą tylko tym którzy mają chęci i wolną chwilę. Są przecież tacy, których razi przesadne, udawane i sztuczne bycie miłym. A ja pomimo iż zdaje sobie z tego sprawę, to bynajmniej mi to nie przeszkadza, bo lepsze to niż wrogość i nawet miło się robi, gdy ktoś z kim dawno człowiek się nie widział pisze kilka słów. To nic, że bez tej globalnej witryny, często by nawet o tym nie pomyślał. Takie czasy…

A w tym roku z racji drobiazgów zmuszających do koncentracji właśnie na nich daleko mi było do rozmyślania nad jakąś impreza. By odrywać się jednakże od rzeczywistości z którą, czy się tego chce, czy nie, trzeba się po prostu mierzyć wyskakuje czasem w skały. I tak dwa dni przed urodzinami byłem się co nieco powspominać.

wspin - Hommeland

Ten temat mam ochotę i zamiar trochę tutaj rozwinąć. Ale jak zwykle, to się dopiero okaże…

A tymczasem jesienna aura dopisywała i byłem sobie ze znajomymi, porozciągać się delikatnie w terenie. I tak, aż do zachodu słońca.

zachodzace słońce w okolicach Hommeland

Jakoś wtedy ktoś rzucił hasło, że pogoda ma się jeszcze utrzymać, więc może warto dla odmiany posiedzieć przy ognisku na plaży. Tak więc bliżej poziomu morza tym razem. Za dwa dni. O tym, że akurat tego dnia wypadają moje urodziny nikogo nie informowałem. Fejs i tak pokaże…

Poza tym od niedawna zacząłem ponownie bawić się w couchsurfing. Tym razem jako gospodarz lub host jak kto woli. I właśnie w tych dniach obiecałem dwójce rodaków spanie. Zrobiłem to już jakiś czas wcześniej, ale biorę pod uwagę takie nieprzewidziane, spontaniczne sytuacje. Najwyżej zostaną na chaci lub skołuje im dodatkowy namiot, jeśli będą chcieli przekimać nad brzegiem morza. Tak jak przypuszczałem. Do takich akcji nie trzeba niektórych namawiać.

Dzięki Łukasz za namiot!

A całej reszcie za całkiem fajną noc! 🙂

Tak więc powoli plaża się nami zapełniała . Lilka czyli najmłodsza uczestniczka biwakowej akcji przez pewien czas nie miała w naszym towarzystwie rówieśników. Mam jednak wrażenie, że wśród takich ludzi jak wtedy odnajduje się całkiem nieźle i najzwyczajniej w świecie nie narzeka. A zresztą chyba całkiem dobrze już tak wcześnie umieć dostrzegać to co wartościowe.

plażowa kontemplacja

Po chwili miała już jednak kompana do zabawy. Przybyła bowiem Hania. To nic, że tylko na chwilę.

Lilka i Hania na plaży Hellestø strandLilka i Hania na plaży Hellestø strand

Zanim się jednak pojawiła uznaliśmy, że rozbijamy namiot. gdyż później z wolnym czasem może być raczej średnio.

poczatek biwaku

Zostający do rana musieli także zadbać o miejsce do spania.

rozbijanie namiotówrozbijanie namiotu

Ewentualnie pozostawić nad sobą tylko gwiazdy. Noc zapowiadała się bez deszczu, więc dlaczego nie…

W przypadku Lilki jeszcze nie tym razem. Zresztą odleciała trochę wcześniej. Spanie w terenie całkiem dobrze na nią wpływa, więc nawet impreza rozkręcona na dobre jej nie budziła.

biwak i ognisko na plażybiwak i ognisko na plażybiwak i ognisko na plaży

Plenerowa balanga więc trwała. Znów zabrakło tylko gitarowego grania. Poza tym do szczęścia nie potrzebowaliśmy niczego więcej. Przypominało dawne czasy. Tylko do morza zawsze miałem daleko. Na szczęście góry były idealnym zamiennikiem.

Ognisko na plażyognisko na plażyognisko na plaży

Tak więc fajne miałem tegoroczne urodziny… 🙂

norgatur

About norgatur

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll Up