Via ferrata (z włoskiego „żelazna droga”) to górska ścieżka która w zależności od poziomu trudności może być dla miłośników wędrówki po bezdrożach sporym wyzwaniem. Ojczyzną via ferrat są Dolomity. Tam też jest ich najwięcej. Pierwsze zostały zbudowane podczas 1wszej wojny światowej w celu ułatwienia przeprawiania się przez góry żołnierzy. Dzisiaj tego typu trasy wyposażone są w służącą do autoasekuracji stalową linę oraz niekiedy wszelkie stopnie, drabinki, mosty. Sprzęt niezbędny by próbować swoich sił na via ferracie to uprząż wspinaczkowa oraz lonża z absorberem energii. Zaleca się również używanie kasku.

Tyle teorii. W praktyce z posiadaniem odpowiedniego sprzętu przez uczestników bywa różnie. Wszystko zależy od stopnia trudności danej via ferraty. Dla chcących bliżej poznać temat zdecydowanie polecam zaznajomić się że skalami trudności, jak również z będącą na celowniku trasą. I zaopatrzyć w niezbędne gadżety!

W naszym przypadku, z racji iż Norwegia nie należy do krajów gdzie tego typu zabawa jest popularna (pomimo iż góry i natura są bardzo ważne) obstawiliśmy że ta z którą chcieliśmy się zmierzyć nie powinna przysporzyć zbyt wielu trudności. Tym bardziej, że wybierało się z nami kilku zawodników nie mających wcześniej do czynienia z tego typu zabawą. Tak naprawdę niektórzy zakładali uprząż pierwszy raz.

Sam miałem już okazję pokonywać jedną via ferrate w tym kraju i uznałem iż jedyną przeszkodą może być tylko zbyt duży lęk przestrzeni. Poza tym jeszcze niesprzyjająca aura może utrudnić wyruszenie na szlak. Tego dnia zapowiadała się jednakże wyjątkowo słoneczna. Jak na tę porę roku pogoda była więc bardziej niż idealna.

Generalnie w planach był piknik na łonie natury. Oczywiście wybrała się nami spora grupka. Na via ferrate ruszyło nas jednak tylko kilku.

tuż przed akcją

Bazę założyliśmy w okolicach Helleren nad Jøssingfjorden.

Helleren

Miejscówka znana głównie za sprawą zabudowń z 19 wieku.

zwiedzanie okolicy

Większość towarzystwa pozostała na całkowicie bezpiecznym gruncie. Reszta wystartowała…

grupowa fota w trakcie

Całość trasy pokonaliśmy w szybkim tempie gdyż długość jej nie była powalająca. Pomimo iż całkowity dystans do przejścia to banalne 400 metrów emocji jednak nie zabrakło. Najbardziej satysfakcjonujący był odcinek wymagający przez chwilę delikatnego przyspieszenia tempa.

niewielki prysznic

W przeciwnym wypadku czekał nas kontakt ze strumieniem zimnej wody.

kolejny pod prysznicem

Jak widać poniżej byli wśród nas tacy, którzy uznali iż bez kasku też można.

przez mokry odcinek

Co się tyczy trasy. W większości była do przejścia całkowicie suchą stopą.

na via ferracienorweska via ferrata

Był także moment gdzie można było na dłuższą chwilę stracić kontakt z gruntem.

kolejne chwile na via ferracie

I chociaż zabawa wymaga od uczestników odpowiedzialnego, rozsądnego podejścia, to nie bylibyśmy sobą nie próbując czasem być trochę mniej poważni. 😉

chwila relaksugimnastyka

Po powrocie czekały nas trochę bardziej relaksacyjne chwile. Coś jakby piknikowy chillout.

piknik

Za kilka dni ponownie ruszamy. Życie przecież zachęca, by z niego korzystać…

norgatur

About norgatur

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

Scroll Up